Emotka opowiada #Historia z sąsiedztwa

- Popatrz samochód. Jakiś dziwnie duży na samotnego faceta...
- Może po prostu takie lubi. 
- Zaraz się sama przekonasz.
- I co mówiłam. Wyszedł facet!
- Tym razem ci się udało, ale czekaj. Zobacz wysiada jeszcze ktoś.
Z samochodu, oprócz faceta, wyszła jeszcze wysoka, piękna kobieta i trójka nastolatków.
- A jednak ja wygrałam!
- Miałaś rację, ale raczej nie będą potrzebować opiekunki do dziecka.
- Zakład to zakład. Teraz musisz go wykonać.
- Nie chcę się wygłupić, ale masz rację to tylko głupie wyzwanie, które muszę wykonać. To co może jutro?  
- W zasadzie, to powinnaś do nich iść teraz.
- Ale przecież nie ustalałyśmy, kiedy mamy wypełnić zadanie.
- No dobra, dam ci taką możliwość, ale pamiętaj, że chce wiedzieć kiedy do nich idziesz.
Następnego dnia musiałam iść powitać nowych sąsiadów. Specjalnie na tą okazję upiekłam ciasto czekoladowe. Pachniało moją porażką... 
Podeszłam pod drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Długo nikt nie otwierał. Tylko się odwróciłam, kiedy usłyszałam kobiecy głos.
- Obudziłaś mi dziecko tym natrętnym dzwonieniem! 
Szybko się odwróciłam.
- Przepraszam, nie chciałam. Przyniosłam ciasto powitalne. Miło nam, że mamy teraz nowych sąsiadów.
- Ale mi nie jest miło, kiedy przychodzisz bez celu i budzisz moje dziecko!
- Przepraszam jeszcze raz. Jeśli pani by chciała, to mogę pomóc przy dziecku. Od jakiegoś czasu dorabiam sobie jako opiekunka do dzieci.
- Raczej się nie nadajesz do tej roboty!
- Jeśli pani zechce, to mogę nawet popilnować dziecka za darmo. To będzie taki okres próbny. Jeśli zdecydowałaby się pani to wystarczy tylko zadzwonić do drzwi. Mieszkam na przeciwko.
- Raczej nie skorzystam! - Powiedziała kobieta i zamaszyście zamknęła drzwi przed nosem.
Wredny ten babsztyl - pomyślałam. No i mają małe dziecko. Mam złe przeczucia. Ta przegrana będzie pachniała nie tylko tym ciastem, którego nie przyjęła, ale również dziecięcą pieluszką... 

Komentarze